Ruszamy z podsumowaniem roku 2019. Przez 12 miesięcy każdy z nas pilnie śledził wydarzenia sceny rockowo-metalowej. Postanowiliśmy nasze „topki” rozbić na kilka części, byście mogli dłużej się nimi cieszyć i stopniowo dawkować sobie te dobroci, do których nie udało Wam się w tym roku dotrzeć. Na pierwszy ogień lista Blackmailera.
1. Opeth – In Cauda Venenum
Opeth pokazał, że dalej potrafi. Album pełen majestatu, potęgi i dojrzałości. Kompozycje doskonale odzwierciedlają wielogatunkowe inspiracje lidera – Mikaela Akerfeldta.
2. Soen – Lotus
Supergrupa w końcu uzyskała swój w pełni niezależny, niepodrabialny styl. Moc połamanych riffów, przebojowość refrenów i potężna sekcja porywają niezależnie od ilości odsłuchów.
3. Devin Townsend – Empath
Ten facet zwariował, a w swoim szaleństwie wydał jedną z najlepszych płyt w swojej karierze. Jest niezwykle dziwnie i zaskakująco. Ten trudno przyswajalny materiał zasługuje na odrobinę cierpliwości, którą wynagradza po bliższym poznaniu.
4. The Comet Is Coming – Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery
Młode trio w doskonały sposób połączyło subtelną elektronikę ze swoimi jazzowymi inspiracjami i chęcią stworzenia czegoś wielkiego, na miarę swoich idoli. Saksofonowe riffy Kinga relaksują, wywołują niepokój, trans, a czasami zmuszają do złapania się za głowę. Czegoś takiego jeszcze nie słyszałem.
5. Idle Hands – Mana
Klasyczne, melodyjne heavy połączone z coldwave’owymi wokalami to nieoczywiste połączenie, które doskonale się sprawdza. Jest mocno, szybko, czasem trochę epicko, ale również dosyć cukierkowo i przebojowo. Wszystko jednak w doskonałych proporcjach. Aż chce się wracać.
6. Bend The Future – Pendellosung
Francuski zespół powstał na początku tego roku, od razu wydał debiut i… jest świetnie. Czerpią inspiracje z jazzu, prog rocka, ale wszystko jest podane w świeży i przystępny sposób. Szkoda tylko, że czasem pojawiające się wokale psują doskonałe wrażenie.
7. Blood Incantation – Hidden History of the Human Race
Nie jestem fanem death metalu, ale ta płyta mnie uwiodła. Mnóstwo świetnych riffów, których nie powstydziłby się sam Schulidner oraz dojrzałe kompozycje sprawiły, że powracałem do krążka nie raz i nie dwa.
8. Cult of Luna – A Dawn to Fear
Płyta przepełniona mrokiem i gęstą atmosferą. Wszystko to okraszone przemyślanym instrumentarium i wyczuciem idealnych proporcji. Jedna z najlepszych płyt metalowych tego roku.
9. Rival Sons – Feral Roots
Amerykanie nie przestają zaskakiwać. Z płyty na płytę nie grają nic coraz bardziej odkrywczego, ale potrafią podać to w bardzo świeży sposób połączony z nowoczesną, przestrzenną produkcją, co sprawia, że każdy kolejny krążek słucha się z coraz większą przyjemnością.
10. Billie Eilish – WHEN WE ALL FALL ASLEEP, WHERE DO WE GO?
Prawdziwa perełka. Billie wraz ze swoim bratem stworzyli nową jakość w muzyce popularnej. Doskonała produkcja, która sprawia wrażenie dodania kolejnego wymiaru do muzyki. Billie raz niepokojąco mrucząc, raz melodyjnie śpiewając przedstawia niezwykle klimatyczną i mroczną stronę siebie i swojej muzyki.