Zakończyła się właśnie niemiecka trasa Crystal Viper, promująca najnowszy album Tales of Fire and Ice. Zahaczyliśmy na niej o Hamburg, gdzie zagrali podczas 11 (ostatniej klubowej) edycji Heathen Rock Festival. Porozmawialiśmy tam z Martą Gabriel, której żadnemu maniakowi oldschoolowego heavy przedstawiać nie trzeba.
Zanim przejdziemy do omówienia Waszego najnowszego wydawnictwa, chciałam poprosić Cię o krótkie podsumowanie tych trzech lat między wydaniem Queen of The Witches a premierą najnowszego krążka Tales of Fire and Ice. Co się w tym czasie wydarzyło?
Marta: To był bardzo intensywny czas. Przestałam na jakiś czas grać na gitarze na koncertach. Na miejsce drugiego gitarzysty dołączył do nas Eric Juris. Zaraz po wydaniu Tales Of Fire And Ice opuścił nas Golem i jego miejsce zajął szwedzki perkusista Cederick Forsberg, którego możecie kojarzyć z zespołu Blazon Stone. Zaczęliśmy pracować w nowym studiu nagraniowym – Kosa Buena Studio . Tam nagraliśmy EP At The Edge Of Time oraz najnowszą płytę. Ja w tym czasie nagrałam płytę z zespołem Moon Chamber. Rozpoczęłam pracę nad kilkoma innymi projektami, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby o nich mówić.
Na czym skupiłaś się w procesie tworzenia nowego albumu? Z czego jesteś najbardziej zadowolona?
Marta: Jeśli chodzi o komponowanie muzyki, to nie muszę się jakoś specjalnie skupiać. Dla mnie jest to proces tak naturalny, jak dla innych podjadanie przekąsek podczas oglądania filmu, aczkolwiek w pewnym momencie przychodzi moment, że trzeba się skupić. Mówię tu o pracy w studiu nagraniowym. Do studia każdy wchodzi przygotowany, z konkretnym planem oraz wizją. I tak dotarłyśmy do drugiej części twojego pytania – jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego, ponieważ płyta brzmi dokładnie tak, jak chcieliśmy.
Jak powstają Twoje teksty?
Marta: Zazwyczaj wygląda to tak, że powstaje w mojej głowie jakaś historia, do której komponuję soundtrack. Potem do tego utworu piszę pasujący tekst.
Tekst utworu Tears of Arizona dotyczy ataku na Pearl Harbor i statku, który został wtedy zatopiony. Z kolei Tomorrow Never Comes nawiązuje do tajemniczego wypadku na Przełęczy Diatłowa. Dlaczego zdecydowałaś się w tekstach opisać właśnie te wydarzenia?
Marta: Na płycie Tales Of Fire And Ice znajdują się teksty opowiadające o wydarzeniach i sprawach, które zawsze chciałam opisać, ale albo nie było wcześniej okazji, albo po prostu takie teksty nie pasowały do konceptu danej płyty. Na naszym najnowszym wydawnictwie znajdziesz teksty dotyczące niewyjaśnionych spraw, nierozwiązanych zagadek i tajemnic. Tak więc poza Łzami Arizony i sprawą z przełęczy Diatłowa, znajdziesz tekst o Trójkącie Bermudzkim, Górach Gamburcewa, życiu pozaziemskim czy podwodnej piramidzie z okolic Bimini.
W procesie komponowania albumu powstają dziesiątki utworów. Wyobrażam sobie, że nie wszystkie jest się w stanie na jednym krążku wykorzystać. Czy zdarza się, że wracasz do tych starych, schowanych do szuflady i wykorzystujesz w kolejnych projektach?
Marta: Oczywiście! Gdy tylko w mojej głowie pojawia się pomysł na utwór, biorę w ręce instrumenty i nagrywam. Nie jest to za każdym razem heavy metal na kolejną płytę Crystal Viper. Nagrywam oczywiście kawałki metalowe i rockowe, ale bardzo często wychodzą spod moich palców kompozycje bluesowe czy nawet popowe. Ostateczny efekt i styl danej kompozycji zależy od aranżacji, ponieważ komponuję najczęściej na fortepianie. Mając utwory skomponowane w tej formie, mogę często do nich wracać i później zadecydować, czy to będzie utwór heavy metalowy, thrashowy, czy power metalowy.
I tym razem nagraliście dodatkowo jeden cover (Dream Warriors, w oryginale autorstwa DOKKEN) Jak właściwie dobieracie covery? Kto podejmuje ostateczną decyzję? Czy w przypadku najnowszego albumu były brane pod uwagę jeszcze jakieś utwory?
Marta: Na nową płytę nagraliśmy dwa covery: Dream Warriors z repertuaru Dokken oraz Alone z repertuaru I-Ten / Heart, który znalazł się na wersji winylowej. Jeśli chodzi o covery, to nasza lista jest bardzo, bardzo długa. Wszyscy kochamy muzykę, mamy swoje ulubione zespoły i ulubione piosenki. Gdy jesteś muzykiem, to nagranie jednego ze swoich ulubionych kawałków to niezła frajda. Covery dobieramy zawsze tak, żeby pasowały stylistycznie do pozostałych utworów na płycie. Szczerze mówiąc to już nie pamiętam, czy braliśmy pod uwagę inne kawałki, ponieważ decyzja w sprawie Dokken i Heart zapadła dość szybko.
Po publikacji pierwszej wersji okładki w internecie wybuchła burza. Spotkaliście się wręcz z falą hejtu. Jak sobie z nim poradziliście i jak przebiegała dyskusja o zmianie grafiki oraz artysty, który ją wykona?
Marta: Nie traktowaliśmy tego jako fali hejtu, po prostu nasi fani wyrazili swoją opinię dotyczącą okładki. Akurat w tym przypadku internet okazał się narzędziem, które pomogło nam zweryfikować to, co nasi fani lubią, a co nie. Nam zależało, żeby osobom, które kupią nasza płytę, podobała się również oprawa graficzna. Decyzja o zmianie okładki zapadła dość szybko. Nową (autorstwa Tima Tronckoe) opublikowaliśmy 3-4 dni po pierwszej.
Kilka lat temu w jednym z wywiadów wspominałaś, że chcecie, by okładki albumów jak najmniej przypominały cyfrowe grafiki, za to bardziej obrazy, które wyszły bezpośrednio „spod ręki” artysty.
Marta: Zgadza się. I tak jest do dzisiaj. Okładka do Tales Of Fire And Ice również wyszła spod ręki artysty, tylko takiego, który zamiast pędzlami i farbą, maluje światłem. Fotografia, którą widzicie na okładce, została użyta dokładnie w takiej formie, w jakiej została wykonana. To nie jest grafika komputerowa, tylko bardzo dobrze zrobione zdjęcie. Ciężko to zauważyć patrząc na mały obrazek w Internecie, ale mając w ręce kompakt czy winyl, można dostrzec sporo dodatkowych szczegółów.
Zespół działa już od kilkunastu lat, jednak chciałabym na chwilę wrócić do Waszych początków. Jak przebiegał w Crystal Viper proces kreowania wizerunku scenicznego? Czy od początku mieliście konkretną wizję?
Marta: Zawsze mieliśmy pomysły na wizerunek sceniczny: raz lepsze, raz gorsze. W zespole jest jak życiu: decydujesz się na realizację danych planów, i albo odnosisz sukces, albo wyciągasz wnioski z popełnionych błędów i działasz dalej.
Mimo “etatów” w Crystal Viper, każdy członek zespołu pracuje także w innej branży. Jak udaje Wam się połączyć zespół i pracę? Czy zdarzały się sytuacje, gdy nie było to możliwe? Jak wtedy wyznaczacie priorytety?
Marta: Każdy ma inne priorytety, dlatego właśnie temat składu w zespole jest dość trudny i skomplikowany, zwłaszcza, kiedy praca w zespole nie może być twoim jedynym zajęciem. Nie raz się zdarzało, że ktoś zwalniał się z pracy żeby pojechać w trasę koncertową, albo odchodził z zespołu, ponieważ praca nie pozwalała mu na dodatkowe zajęcia. Spójrzmy chociaż na gitarzystę Andiego, sytuacja życiowa już drugi raz nie pozwoliła mu pojechać z nami z trasę.
Na niemieckiej trasie przejmiesz zatem partie gitarowe. Takie sytuacje zdarzały się już w przeszłości. Jakbyś miała porównać obie opcje: wokal, wokal+wiosło, która daje Ci więcej satysfakcji i frajdy podczas koncertu?
Marta: OK, czas na szczerość i wyznanie winy (śmiech)! Uważam, że porzucenie gry na gitarze 3 lata temu to była jedna z najgorszych decyzji, jakie podjęłam w życiu. Bardzo tego żałuję, bo gra na gitarze na scenie daje mi dużo więcej radości i satysfakcji z koncertu, niż sam śpiew. Jest natomiast jeden plus tej sytuacji, ponieważ dzięki temu, że przestałam grać musieliśmy znaleźć drugiego gitarzystę i do Crystal Viper dołączył Eric Juris, który jest świetnym muzykiem. Mimo to oficjalnie mogę powiedzieć, że od teraz nie zobaczycie mnie na scenie z Crystal Viper bez gitary. Śpiewając i grając na gitarze czuję się bardziej naturalnie, mam więcej energii, i czuję, że naprawdę jestem częścią tego, co się dzieje podczas koncertu. Sam śpiew sprawiał, że schodząc ze sceny czułam, że „to nie jest to”, i że czegoś mi brakuje. To tak, jakbyś dostała do zjedzenia najbardziej soczysty i najsłodszy owoc na świecie, ale nie mogła poczuć jego smaku. Totalny brak satysfakcji.
Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
Marta: W tym roku zagramy na kilku letnich festiwalach, w tym pierwszy raz w Rosji, planujemy też zagrać trochę koncertów jesienią… Poza tym pracujemy też nad kilkoma projektami, pewnie za niedługo o nich usłyszycie!
