Przed Wami najlepsze albumy 2019 według Spectre:
1. The Comet Is Coming – Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery
O niektórych albumach trudno pisać, a ostatnie dzieło The Comet Is Coming zdecydowanie należy do tej grupy. To muzyka wykraczającą poza schematy, czerpiąca z różnych gatunków i obnosząca się z tym na każdy możliwy sposób. Można oczywiście mówić, że to jazz, ale to półprawda – takiej psychodeli, jaka znalazła się na tej płycie, nie powstydziłby się Hawkwind.
„Trust In The Lifeforce Of The Deep Mystery” zabiera nas w kosmiczną podróż, na jaką być może nie jesteśmy gotowi, ale która urzeka. To piękny, ale nie naiwny hołd dla geniuszu Sun Ra i innych wizjonerów jazzu. Nie mam wątpliwości co do tego, że to najlepsza płyta roku i jedno z najważniejszych wydawnictw dekady.
2. Legendry – The Wizard and the Tower Keep
Mark Shelton nie żyje, ale za sprawą płyt pokroju The Wizard and the Tower Keep nie można powiedzieć tego o epic metalu. Legendry zaserwowało nam bardzo solidny krążek, który mimo wszystko zaskakuje. Nie spodziewałem się usłyszeć tu nawiązań do Jona Lorda, a tymczasem sprawiają one, że płyta nie ginie w stosie innych. Wszystkie elementy układanki dobrano tak, że ostateczny efekt urzeka przemyślanym recyklingiem muzycznym. To chyba jedna z bardzo niewielu dróg, którymi metal powinien podążać.
3. Fisz Emade Tworzywo – Radar
Kolejna piękna oda do lat osiemdziesiątych. Zespół stworzył płytę wypełnioną nawiązaniami do dekady synthpopu, ale zrobił to w taki sposób, że Radar nie trąci myszką. Krążek spokojnie można uznać za jedną z lepszych rzeczy, jakie spotkały polską scenę w ostatnich kilku latach. Jestem przekonany o tym, że to wydawnictwo, do którego będzie się wracać po latach.
4. Billie Eilish – When We All Fall Asleep, Where Do We Go?
Niezależnie od tego, czy nam się to podoba, 2019 rok będzie się pamiętało przez pryzmat debiutu młodej Billie Eilish. Ta płyta to świetna pozycja z różnych przyczyn. Kompozycje pomimo swej prostoty są interesujące, wokal piosenkarki jest charakterystyczny, a produkcyjnie to jedno z najlepszych wydawnictw, jakie ostatnio słyszałem. Nowy gigant sceny pop narodził się na naszych oczach.
5. Soen – Lotus
Soen trzymał poziom na każdej ze swoich płyt, ale Lotus przebił wszystkie poprzednie. Solidna porcja inteligentnej muzyki, która na przekór swoim zaawansowanym formom jest dość przebojowa.
6. Foals – Everything Not Saved Will Be Lost, Part 1
Foals w świetny sposób nawiązali do lat osiemdziesiątych, ale nie jest to płyta retro. Krążek łączy współczesne brzmienia z tym, co było modne lata temu. To płyta idealna na lato, ale nie tylko.
7. Hysteria – Night Closing In
Moja słabość do klasycznego heavy metalu nie przekłada się na zamiłowanie do ruchu retro, który uznaję za zbieraninę przeciętnych i powtarzalnych kapel z ograniczonymi perspektywami muzycznymi. A jednak Hysteria mnie kupiła. Night Closing In pokazuje, że da się grać w starym stylu i robić to przekonująco.
8. Frank The Baptist – Road Omen
Nie ma tu niczego, co by nas zaskoczyło, ale brudny rock Franka ma swój urok. Polacy będą mieli okazję zapoznać się z nim na koncertach grupy, która wystąpi jako support Me And That Man podczas ich wiosennej trasy.
9. Kuba Więcek Trio – Multitasking
Chociaż nie ma z nami już mistrzów pokroju Komedy, to wciąż pojawiają się u nas jazzowe płyty godne uwagi, a Multitasking jest jedną z nich. Kuba Więcek bardzo sprawnie porusza się w tworzonym przez siebie muzycznym kolażu, który zachwyca ilością przemyślanych rozwiązań kompozycyjnych.
10. Bend The Future – Pendellösung
Jeśli ktoś pojawia się na scenie z materiałem takim, jak na Pendellösung, można wiązać z nim duże nadzieje. Francuzi z Bend The Future zachwycają spójną mieszanką rocka progresywnego, metalu i delikatnych wpływów jazzu. Ich debiutancki album być może jeszcze nie jest ideałem, ale na pewno stanowi dobrą zachętę do tego, by obserwować poczynania zespołu.